Wczorajsza stylizacja jest całkowicie odmienna niż poprzednie, poszłam w nieco cięższe klimaty;) Na wieczów wybrałam lity, koszulę, basic'owe czarne legginsy i marynarkę w całości wysadzaną ćwiekami. Poza tym, że jest niesamowicie ciężka, to jedna z moich ulubionych rzeczy w szafie. Może dlatego, że mam słabość i do ćwieków i do Zary:) Dziś notka krótsza niż zwykle, jednak czeka mnie pakowanie przed porannym lotem do Anglii. Jak tylko będę na miejscu, przygotuje dla Was posta w mieście, które inspiruje mnie najbardziej:) Do zobaczenia lada dzień!;)
